niedziela, 5 sierpnia 2012

TO BYŁ PIERWSZY I OSTATNI RAZ NA WOODSTOCK

Postanowiłam pojechać na Woodstock. Zrobiłam to z czystej ciekawości, a także z powodu tego, że mieszkając niedaleko Kostrzyna, głupio byłoby nie sprawdzić na własne oczy jak to wszystko wygląda. Kolejnym powodem, czy też argumentem był koncert Ministry. Jako, że nie jestem fanką imprez masowych, czy festiwali to trudno mi ocenić tą "imprezę". Ciężko mi używać określeń takich jak: smród czy plebs na moim jakże pozytywnym blogu, więc napiszę dyplomatycznie:
Z wyjazdu na woodstock najfajniejszy był las w okolicach Kostrzyna.
Na koncert pojechałam z fajnymi ludźmi: Ludwikiem, który prowadzi moją ulubioną knajpę Odrazoo, Przemkiem Głową, który jest jedną z najmądrzejszych znanych mi person i-niespodziewanie, z Agnieszką, która lubi nature, dobro i wegetariańskie jedzenie.

Na pierwszym zdjęciu Ludwik i Głowa konsumują fasolową pastę Agnieszki,w tle wspomniane obszary leśne.

PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket

Mała scena
  Photobucket

Duża scena
  Photobucket

Na śmietniku i w korycie toczy się szalone życie.

Photobucket  PhotobucketPhotobucketPhotobucketPhotobucket
Photobucket

Ministry w sztabie owsiakówka.

PhotobucketPhotobucketPhotobucket

Moim skromnym zdaniem, najsympatyczniejszym i najciekawszym miejscem na Woodstocku jest wioska Kriszny- mantrujący ludzie plus smaczne jedzenie i niemiecki punkrock w sąsiednim namiocie.

PhotobucketPhotobucketPhotobucket

Na koniec Damian Marley, godzinna wędrówka do namiotu i spać.
  Photobucket

Poranek. Głowa całą noc śpiewał pod moim namiotem. Dziękuję.
 PhotobucketPhotobucketPhotobucket

Papa Woodstocku.- Do zobaczenia za rok. -Nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz