Z wyjazdu na woodstock najfajniejszy był las w okolicach Kostrzyna.
Na koncert pojechałam z fajnymi ludźmi: Ludwikiem, który prowadzi moją ulubioną knajpę Odrazoo, Przemkiem Głową, który jest jedną z najmądrzejszych znanych mi person i-niespodziewanie, z Agnieszką, która lubi nature, dobro i wegetariańskie jedzenie.
Na pierwszym zdjęciu Ludwik i Głowa konsumują fasolową pastę Agnieszki,w tle wspomniane obszary leśne.




Mała scena

Duża scena
Na śmietniku i w korycie toczy się szalone życie.




Ministry w sztabie owsiakówka.



Moim skromnym zdaniem, najsympatyczniejszym i najciekawszym miejscem na Woodstocku jest wioska Kriszny- mantrujący ludzie plus smaczne jedzenie i niemiecki punkrock w sąsiednim namiocie.



Na koniec Damian Marley, godzinna wędrówka do namiotu i spać.

Poranek. Głowa całą noc śpiewał pod moim namiotem. Dziękuję.



Papa Woodstocku.- Do zobaczenia za rok. -Nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz